Życie – z psiakiem – jest piękne! Historia adopcji Gacka.
Jak znalazłam Gacka i jak zostałam przez niego wybrana
W zeszłym roku postanowiłam adoptować psiaka. Była to decyzja przemyślana, do której długo się przygotowywałam. Miałam akurat dwa tygodnie urlopu, więc założenie było takie, że pierwszy tydzień spędzam na wypoczynku a drugi z psem – żeby się oswoił z nowym domem, ludźmi itd.
Wybrałam się do schroniska, gdzie pokierowano nas do pomieszczenia, w którym znajdowały się psiaki gotowe do adopcji. Gdy tylko tam weszłyśmy, wszystkie psy zaczęły szczekać i skakać w klatkach, w których przebywały.
Wszystkie, oprócz małego kundelka, który przysiadł na pupie i po prostu patrzył się na mnie ogromnymi oczami.
Według danego nam formularza, wabił się Gacek. Podeszłam do klatki, zapytałam czy chce iść ze mną do domu, a on pomerdał tylko ogonkiem. Niespecjalnie wierzyłam w historie pod tytułem „to pies wybiera właściciela”, ale tak właśnie było.
Wiedziałam już, że to mój pies.
Dogadałam się z pracownicą schroniska, że za tydzień wrócę po psiaka, bo teraz planuję wyjazd. Po dokonaniu wstępnych formalności wyszłam zeschroniska, zrobiłam kilka kroków i…stwierdziłam, że Bieszczady nie uciekną, a urlop z psem to też fajna sprawa.
Wróciłam szybko do biura i poinformowałam, że jutro wracam po Gacka, co bardzo ucieszyło pracowników schroniska.
Następnego dnia, niczym dziecko w święta Bożego Narodzenia, nie mogłam spać od 4 rano. W domu czekał już kocyk, smaczki, zabawki i piłeczki. Pobiegłam szybko do schroniska po psiaka. Uprzedzono nas, że pies nie bardzo lubi spacerować i trzeba go wręcz siłą wyprowadzać.
Jak się okazało, była to prawda, bo po przejściu kilkuset metrów pies usiadł na pupie i odmówił współpracy.
Wzięłam go na ręce. Był taki malutki i chudy. Można było policzyć mu wszystkie żeberka.
Jak zmienia się nasze życie, gdy przygarniemy czworonoga
Dziś Gacek waży 12 kg i jest królem spacerów. Uwielbia zbierać patyczki i znosić je do domu. Oczywiście pod warunkiem, że najpierw zrobi „sikupę”. Nadal jest dość nieufny wobec innych psów, ale powoli zaczyna rozumieć, że można się z nimi pobawić w jego ulubioną zabawę „kolba strzela”, czyli szaleńcze bieganie w kółko, aż do utraty tchu.
Nie śpi ze mną w łóżku, chyba że usłyszy poranny budzik – wtedy wie, że za chwilę i tak wstanę, więc ładuje się pod kołdrę i odpycha mnie, żebym ustąpiła mu kawałek poduszki. Szybko nauczył się załatwiać swoje potrzeby na spacerze. Początkowo zachętą były smaczki, ale szybko zrozumiał, że wąchanie trawki i kwiatków jest całkiem przyjemne.
Zachęcam Was: nie kupujcie – adoptujcie.
Przygarnięcie psiaka ze schroniska było jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Dziś nie wyobrażam sobie piękniejszych powrotów do domu niż te, gdy widzę łepek mojego psa wciśnięty między szczebelki balkonu i cieszącego się na mój widok.
Autorzy tekstu: Asia i Gacek
15 Comments