Przygarnięcie staruszka to prawdziwa radość – historia Juniora
Jeszcze 4 lata temu panicznie bałam się TTB – bez wyjątku. Stereotypy…
W 2013 roku znalazłam na Facebooku zdjęcie powypadkowej suni, dla której schronisko szukało chociaż domu tymczasowego. Jej spojrzenie rozłożyło mnie na łopatki. Wiedziałam że to TTB, chociaż nie było to napisane.
Wmawiałam sobie że to przerośnięty Jack Russel Terrier. Natka vel Stasia do tej pory tak na mnie patrzy: z miłością, ufnością i niesamowicie przenikliwie. Później już było z górki, TTB = miłość.
Od 2012 jestem domem tymczasowym dla psów i kotów. Od 2013 wolontariuszem w schronisku. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że czas pomóc kolejnemu zwierzęciu, padło na TTB, miał być stary i jak najbardziej potrzebujący. Szukałam, czytałam, dzwoniłam.
Wybór padł na Juniora (to jego prawdziwe imię). Jedno spojrzenie w te jego brązowe oczyska i decyzja była podjęta. Junior został oddany do schroniska przez córkę zmarłego właściciela. Psiak w schronisku przygasał, chudł, pogorszyła mu się sierść. Pojechałam z Kasią z Fundacji AST i przywiozłyśmy Pana w Paski
Pierwotnie miałam być DT. Poddałam się po dwóch miesiącach, bo już od pierwszej chwili wiedziałam, że jego szanse na dom są bliskie zeru. Junior vel Niuniuś ma problemy neurologiczne, z każdym dniem starość daje się co raz mocniej we znaki. Bywają dni, że nie ma siły wstać. Czasem załatwi się w domu. Niedowidzi, niedosłyszy.
Próbujemy tą starość złagodzić jak się da – odpowiednia karma, krótkie spacery, rehabilitacja, leki. Zacytuję moją znajomą Dorotę: „Przygarnięcie psiego staruszka (bez względu na powody i okoliczności), nie boli”. Z tym bólem to różnie bywa, czasem serce się kraje kiedy on dzielnie próbuje wejść po schodach mimo, że już nie ma siły.
Myślę, że ludzie boją się adopcji starszych psów, ponieważ one szybciej niż 2-3 letni pies odejdą. Jednak czy to nie egoistyczne podejście? Czy nie jest wystarczającą gratyfikacją sama świadomość, że dajemy miłość i dom stworzeniu, które ma prawie zerową szansę na adopcję?
W schroniskach są tysiące psów. Czy nie lepiej jak pies odejdzie w ciepłym domu, kochany, aniżeli w zimnej, schroniskowej budzie, zupełnie sam w tej ostatniej chwili? Nie chcę nikogo absolutnie urazić. Każdy nasz pies kiedyś odejdzie, czy ma teraz 5 miesięcy czy 15 lat.
Chciałam by moje dzieci zobaczyły starość. Czasem słyszę wieczorem jak mówią Juniorowi dobranoc. Wiedzą, że rano może go już nie być, że jest stary i nie znamy dnia ani godziny, kiedy będzie trzeba się pożegnać. Dzieci traktują go jak inne nasze zwierzaki, jednak z jeszcze większą delikatnością i cierpliwością. Pamiętają by go zawołać do domu kiedy jest zimno albo zacznie padać deszcz. To piękne móc obserwować ich troskę.
Ja staram się traktować Juniora jak inne moje psy. Oczywiście nie obciążam go długimi, forsującymi spacerami ale kiedy łapki odmawiają posłuszeństwa, traci równowagę na spacerze, nie rozczulam się (mimo, że gdzieś w środku mnie ściska). Mówię wtedy: no wstajemy, idziemy.
Junior to dumny pies, nie potrzebuje litości, a ciepła, jedzenia i uwagi. Wieczorami kładę się z nim na posłaniu i leżymy sobie. Lubię słuchać jak spokojnie oddycha, czasem wtula się we mnie i tak sobie trwamy. W ciągu dnia przychodzi do mnie czasem, kładzie mi swoją wielką głowę na kolanach i przysypia na stojąco a ja go głaszczę. Czasem kładzie się przy moich nogach z głową na moich stopach i chrapie.
Kiedy wracam z pracy on wita mnie rozmerdany, popiskuje, liże mnie a nawet próbuje podskakiwać.To są chwile warte tego wszystkiego.
Wiem jedno: bardzo będzie bolało kiedy on odejdzie. Jak każde inne stworzenie zabierze ze sobą kawałek mnie, ale wobec tych wszystkich pięknych chwil, które zapamiętam, czymże jest śmierć? To część życia. Warto im dawać życie, nawet w obliczu nieuchronnego przemijania.