Wyjątkowa historia adopcji Fiony – psa włóczykija
Dość często widziałam Fionę błąkającą się samotnie w okolicach pobliskiego McDonalda. Zawsze wtedy zatrzymywałam się przy niej, żeby ją pogłaskać i chwilę się z nią pobawić. Było po niej widać, że wiele złego doświadczyła w swoim psim życiu. Kiedy podpytywałam okolicznych mieszkańców, zawsze znajdował się ktoś, kto znał „właściciela”.
Ona wybrała nas
Pewnego letniego dnia siedziałam z moim chłopakiem w mieszkaniu. Było gorąco, więc mieliśmy otwarte drzwi. Nagle wydarzyło się coś absolutnie niespodziewanego. W drzwiach pojawiła się ona! Stanęła w progu, lekko przestraszona, czekając na naszą reakcję.
Przywołałam ją do siebie, a ona podbiegła, merdając ogonkiem i czule się przywitała. Dałam jej pić i jeść. Położyła się na łóżku i zasnęła.
Postanowiłam napisać ogłoszenie i, chociaż już podbiła moje serce, oddać ją prawowitemu właścicielowi. Planowałam porozmawiać z nim, żeby bardziej psa pilnował. Napisała do mnie zupełnie obca osoba, prosząc, żebyśmy dla dobra psiaka, zatrzymali go u siebie.
Decyzja zapadła
Sunia miała u nas zostać. Podjęliśmy decyzję. Wtedy niespodziewanie znalazł się właściciel. Młody chłopak zostawił Fionę u prawie nieznajomych ludzi, bo miał ciężką sytuację życiową.
Raz spotkaliśmy się z jej byłym właścicielem. Spotkanie trwało może może z 10 minut. Został do tego praktycznie przez nas zmuszony. Miał pokazać mi paszport, szczepienia i oddać jakieś pieniądze za opiekę. Nie kontaktuje się z nami, nawet nie zapyta się o Fionę, która była mu wierna przez 12 lat swojego psiego życia. Zostawił ją u alkoholików, których Fiona do tej pory się boi.
Teraz jest szczęśliwa. I już tak zostanie. Już nasza w tym głowa 🙂
Autorka tekstu: Paulina
16 Comments