2 tysiące kilometrów, 50 sztuczek i 1 radosny pies
„To jest pies ze schroniska? A nie wygląda…” — słyszałam to już wielokrotnie, a jednak za każdym razem cieszy tak samo. Historia Mufinki to dowód na to, że pies z adopcji nie musi oznaczać zwierzaka z problemami.
Kiedy ponad rok temu przeglądałam ogłoszenia adopcyjne, szukałam dorosłego psa (raczej samca), najchętniej jasnego w łaty, do 10 kg. Zależało mi na zwierzęciu aktywnym, z którym będę mogła podróżować i spędzać dużo czasu na spacerach.
Nie wiem, jak to się stało, ale jadąc do schroniska w Zabrzu, wiedziałam, że przede wszystkim chcę poznać Mufinkę. Czteromiesięczną czarną suczkę, o której już wtedy było wiadomo, że wyrośnie na średniego psa. Zgadzało się jedno: temperament.
Do adopcji przygotowałam się gruntownie: przeczytałam wszystkie możliwe opracowania o procesie adaptacji, problemach behawioralnych, lęku separacyjnym… Niepotrzebnie (o tyle, na ile wiedza o psach może być niepotrzebna). Mufinka do schroniska trafiła z interwencji tuż po Bożym Narodzeniu i spędziła tam miesiąc.
Pies ze schroniska nie zawsze jest psem z problemami
Ze schronu wyszła nie tylko z dziwnym imieniem i kompletem szczepień, ale i… nienagannymi psimi manierami (w wieku 4 miesięcy rozumiała, że potrzeby fizjologiczne załatwia się na dworze, nieźle chodziła też na smyczy). Po pierwszym spacerze wiedziała już, gdzie mieszka i grzecznie prowadziła pod drzwi mieszkania. Nigdy nie okazywała lęku i nie stwarzała żadnych „niestandardowych” problemów.
Mufinka na stronach „Psitula” opisywana była jako „bardzo energiczna, sympatyczna, otwarta”. Wszystko to sprawdziło się w 100%. To jeden z tych psów, które kochają cały świat. W dodatku z wzajemnością — w towarzystwie (psim czy ludzkim) jest prawdziwą gwiazdą.
Źródło energii i najlepszy antydepresant
Zgodnie z przewidywaniami, Mufinka (nazywana przez nas również Mafią ) to prawdziwa petarda; wszędzie jej pełno. Podczas zabaw z innymi psami zazwyczaj jest najszybsza i ciągle jej mało biegania. W samym tylko ubiegłym roku przeszłyśmy na spacerach ponad 2000 kilometrów.
Uwielbia się bawić — do tego stopnia, że otwieranie szuflady z zabawkami wywołuje u niej szybszą reakcję niż ma to miejsce w przypadku drzwi do lodówki.
Nad wszystkie smaczki i zabawki, Mufinka ceni sobie jednak kontakt z człowiekiem. Jest bardzo inteligentna, uwielbia uczyć się nowych rzeczy, potrafi wykonać ponad 50 sztuczek, choć gdyby to ona układała nasz plan treningowy, pewnie dawno przekroczyłaby już setkę. Ma duży potencjał sportowy, potrafi łapać frisbee, trochę bawimy się w agility.
Z lepszym przewodnikiem pewnie mogłaby startować w zawodach. Zamiast tego, Mufinka ma oficjalny tytuł mistrza świata w rzucaniu spojrzeń (łypaniu) i spaniu w dziwnych pozycjach.
Uwielbia się przytulać i wylegiwać na kanapie, oglądając telewizję. Co przy jej temperamencie dość dziwne, w kawiarniach i restauracjach potrafi być idealnie grzeczna. Świetnie zachowuje się w samochodzie, w ciągu ubiegłego roku przejechała nim ponad 3 tysiące kilometrów.
Nie jest łatwo być rodzicem psiego nastolatka
Oczywiście, Mafia nie jest psim ideałem — bo takich psów nie ma. W czekoladowym futerku skrywa się mały łobuz. Na początku trudno było jej zrozumieć, że świat nie jest jednym wielkim gryzakiem, a zabawa nie może trwać 24 godzin na dobę.
Powoli tłumaczymy jej też, że nie każdy pies musi chcieć się z nią bawić, a nie każdy gość spodziewa się na wejściu całusów. Nigdy jednak nie miałam z nią żadnych problemów, wykraczających poza te, z którymi borykają się wszyscy właściciele psich nastolatków.
Adopcja Muffinki to jedna z najlepszych decyzji, jakie podjęłam
Mafia to suczka bardzo wrażliwa, o delikatnej psychice. Trudno mi sobie wyobrazić, jak dawała sobie radę w schronisku. Adopcja psa to jedna z najlepszych decyzji, jakie można podjąć.
Nie ma lepszego antydepresanta niż czworonożny przyjaciel (choć pies o takim temperamencie zdecydowanie nie jest dla każdego)…
PS Tuż po adopcji byłam pewna, że Mufinka charakteryzuje się długim prostym ogonem, skierowanym w dół. Po około dwóch tygodniach Mafia przywitała nas ogonkiem zawiniętym w puchaty precel. Tak już zostało.
Autorka tekstu: Barbara Englender
22 Comments