WASZE HISTORIE

Historia adopcji Oriego – życie to nie bajka

Mogłabym napisać Wam kolejną historię o znalezieniu przyjaciela.

I po trochu tak będzie, ale przede wszystkim będzie to historia o tym, jak na przestrzeni prawie trzech lat zmieniło się całe moje dotychczasowe życie.

Ori
zdj. Justyna Stawiarska

Zaczęło się niewinnie, powiedziałabym nawet, że standardowo – szukałam psa, towarzysza na dobre i złe. Serce miałam przepełnione miłością, a głowę pięknymi wizjami długich spacerów w stronę zachodzącego słońca oraz wspólnego wylegiwania się na kanapie w zimne wieczory.

Cudowne, prawda?

Tak oto 9 sierpnia 2014 roku z przytuliska w Głownie do mojego domu trafił on  – Ori, mój prywatny symbol rewolucji.

Nasza historia nie należy do pięknych ani tkliwych.

Jest w niej dużo bólu, złości, frustracji i bezsilności, czyli uczuć które towarzyszyły mi na początku naszej wspólnej drogi. Ale jest w niej też cała masa determinacji, pracy, poszerzania wiedzy, poznawania się nawzajem, zrozumienia i budowania zaufania.

Ori

Ori okazał się trudnym psem, był bardzo lękliwy, na wszystko (i wszystkich!) co nowe, dziwne lub niekomfortowe pokazywał zęby. Nie zliczę, ile razy mnie ugryzł albo się na mnie wyszczerzył. Były momenty, że nie wiedziałam, czy się dogadamy, a naszą przyszłość widziałam w czarnych barwach, siedziałam na kanapie i smarkałam w rękaw, bo zamiast postępów znów był regres.

Ale jak to dziadek mówił „miłością i cierpliwością można zdziałać cuda”.

Ori miał pecha, bo potrafię być bardzo uparta i zawzięta. Dzięki mojemu uporowi i cierpliwości, ale także dzięki temu, że na mojej drodze pojawiło się kilka bardziej doświadczonych osób, które chętnie podzieliły się ze mną swoją wiedzą zaczęliśmy wychodzić na prostą.

I oto, po ponad dwóch latach ciężkiej pracy, przy moim boku zawsze jest on-pies idealny, spełnienie marzeń, symbol tego że niemożliwe jednak jest możliwe.

OriOtworzył mi oczy na wiele spraw, umożliwił poznanie wielu fantastycznych osób, odwiedzenie wielu świetnych miejsc, ale co najważniejsze….zapewnił mi chrzest bojowy, dzięki któremu zdobyłam ogromną wiedzę, którą stale poszerzam i wykorzystuję pomagając przede wszystkim psom z adopcji.

To pies nauczyciel, który pokazuje innym, trafiającym do naszego domu psom, jak wygląda psi świat, do czego służy kanapa i łóżko, że dłoń ludzka głaszcze a nie bije a smycz symbolizuje spacer, na którym zawsze jest fajnie.

Życie z nim to lekcja pokory i cierpliwości. Mam nadzieję, że będzie ona trwała jak najdłużej.

Pokaż wiecej

Marta Adaśko

Absolwentka Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prywatnie szczęśliwa właścicielka Neli, najpiękniejszej na świecie suczki w typie owczarka niemieckiego. Od dziecka cierpi na nieuleczalną miłość do zwierzaków.

Powiązanie artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button