Kupować czy adoptować? O tym skąd się biorą koty.
Nie, to nie będzie biologiczny artykuł na temat rozmnażania się kotów 🙂 Przed Wami krótki niefizjologiczny poradnik, skąd wziąć kota. Kupować czy adoptować? Bazując na faktach, a nie emocjach, rozważymy 2 drogi do stania się kocim opiekunem. Każda z tych dróg ma swoje wady i zalety, a określenie tychże bazuje na indywidualnym poczuciu każdego człowieka: co jest, a co nie jest etyczne i moralne wobec braci mniejszych.
Dlatego zadając sobie pytanie “Skąd wziąć kota?” warto poświęcić chwilę na rozmyślania. Albo na rozmowę: po pierwsze z innymi domownikami (oni też staną się opiekunami/rodziną dla nowego futrzastego jej członka) oraz – jeśli jest się inicjatorem “powiększenia rodziny o kota” – na rozmowę z sobą samym, po to, by przyjrzeć się swoim potrzebom i wartościom.
Trzeba jasno odpowiedzieć sobie na pytanie, czy zależy mi na kocie rasowym, z rodowodem (i dlaczego akurat tak jest), czy też nie zależy mi na konkretnym typie urody i charakteru kota (i dlaczego akurat tak jest). Wtedy przychodzi czas na poszukanie “kocich źródeł”. A te są dwa. Ich główny podział można oprzeć na pieniądzach, choć chyba główną różnicą jest jednak nasze podejście do opieki, które możemy sprawdzić, odpowiadając sobie na wcześniejsze pytania.
A zatem… kota możemy adoptować/przygarnąć albo kupić. Źródeł adopcji jest co najmniej kilka, kupna – jeśli ma być legalne i etyczne – tylko jedno. Uporządkowaliśmy te dane w poniższej tabelce.
KUPOWAĆ CZY ADOPTOWAĆ?
Jeśli zależy Ci na kocie rasowym, czyli z rodowodem, jedyną etyczną i legalną opcją jest zakup kota w dobrej hodowli, tzn. działającej legalnie i dysponującej pełną dokumentacją rodowodową swoich zwierząt. Kot bez rodowodu nie jest formalnie kotem rasowym. Mimo wyglądu zgodnego z wzorcem, nie posiada dokumentów potwierdzających fakt bycia rozmnożonym zgodnie z procedurami.
Więcej o dokumentacji przeczytacie na stronach Felis Polonia, polskiej organizacji, która jest członkiem największej na świecie Międzynarodowej Federacji Felinologicznej – Federation Internationale Feline (FIFe).
Nie daj się nabrać na smętne historie pseudohodowców, którzy “temu akurat nie wyrobiliśmy rodowodu, bo przecież taki mały, słaby, a Pani będzie mieć taniej, skoro i tak nie będzie jeździć z nim na wystawy”.
Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, zwierząt NIE WOLNO sprzedawać poza miejscem chowu i hodowli, a zatem jedyną opcją jest znalezienie, sprawdzenie i wybranie dobrej hodowli i zakup w niej zwierzaka.
A i tu trzeba być bardzo rozważnym, odpowiedzialnym i czujnym.
Jeśli nie zależy Ci na kocie z rodowodem, zdecyduj się na adopcję/przygarnięcie kota. Tak, nierzadko w domu tymczasowym czy fundacji znajdziesz kota w typie rasy, która Ci się z jakiegoś względu podoba. Nie płać jednak za niego! Handel zwierzętami niepochodzącymi z legalnej hodowli jest zakazany. Nie przyczyniajmy się do nielegalnego handlu zwierzętami, a także do zarabiania na nich i przedmiotowym ich traktowaniu.
SKĄD WZIĄĆ KOTA?
Wróćmy jednak do “kocich źródeł”, czyli do tabelki, w której porządkujemy dla Was informacje, skąd wziąć kota i na co podczas tego procesu należy uważać.
Na czerwono zaznaczyliśmy niebezpieczne i nielegalne procedury pozyskiwania zwierząt.
GDZIE KUPIĆ KOTA?
Kota możemy kupić z kilku źródeł; JEDYNYM LEGALNYM jednak jest zarejestrowana, legalnie działająca, zrzeszona hodowla, posiadająca pełną potwierdzoną dokumentację wszystkich swoich zwierząt.
Każda inna forma sprzedaży zwierzęcia powinna zwrócić Twoją uwagę i – w idealnym świecie – zakończyć się zgłoszeniem do odpowiednich służb interwencji odpowiedniej organizacji pro-zwierzęcej.
SKĄD ADOPTOWAĆ KOTA?
Kota możemy adoptować/przygarnąć z kilku źródeł, w żadnym z nich nie może obowiązywać opłata, a każdą organizację (i kota!) należy sprawdzić przed adopcją; kota możemy zatem adoptować:
- ze schroniska, azylu lub przytuliska dla kotów;
- z kociej organizacji lub fundacji,
- z kociego domu tymczasowego należącego do organizacji lub osoby prywatnej,
- poprzez przygarnięcie zwierzęcia, które czeka na nowy dom: w lecznicy weterynaryjnej, po znalezieniu na ulicy bądź na wsi, po ogłoszeniu w internecie lub wśród znajomych
Adopcja – na co uważać?
Podczas wizyty w schronisku, azylu czy domu tymczasowym masz prawo wypytać o zwierzaka bardzo szczegółowo. Pamiętaj jednak, że nie zawsze uzyskasz komplet informacji. I nie wynika to z niczyjej złej woli! Po prostu zwierzę zostało uratowane z trudnych warunków, a jego historia nie zawsze jest w pełni znana.
Działaj zgodnie z intuicją, sprawdzaj, ale ufaj, że oferująca do adopcji zwierzę osoba, stara się najlepiej jak może. Uwierz, że chce przekazać Ci komplet danych i że ma dobre intencje.
Tematy, które warto poruszyć podczas rozmowy przedadopcyjnej to: pochodzenie zwierzęcia, stan zdrowia, wiek, dotychczasowa historia (gdzie mieszkał, na co chorował, co jadł), szczepienia, odrobaczenia, leczenie.
Nie zapomnij dopytać o cechy charakteru, które była okazja już zaobserwować. Tutaj więcej do powiedzenia będzie miał mały azyl lub dom tymczasowy, gdzie o kontakt z kotem łatwiej i jego opiekun ma szansę poznać go lepiej, niż większe schronisko, gdzie zwierzak bywa bardziej zamknięty, a warunki jego pobytu nie sprzyjają temu, by się otwierał i pokazał swój temperament.
Pytaj, pytaj, pytaj. Kto pyta, ten ma wiedzę. Kto ma wiedzę, ten sobie i zwierzęciu może lepiej pomóc. Najpierw – poprzez jak najlepsze dobranie dla siebie odpowiedniego zwierzaka, a następnie – w przypadku wystąpienia kłopotów i zachowań niepożądanych – w dobraniu lepszych i skuteczniejszych środków zaradczych (np. jeśli wiem, że kot chorował w przeszłości często na zapalenie pęcherza, to przy pierwszym podobnym objawie w nowym domu, zaczniesz szybko działać i wyleczysz kota, zamiast błądzić po omacku i tracić cenny czas).
Umowa adopcyjna – formalność, czy coś więcej…?
Kluczową sprawą w wielu schroniskach, domach tymczasowych i fundacjach jest UMOWA ADOPCYJNA. Zmora jednej i drugiej strony – adoptującego i dotychczasowego opiekuna. Zmora, bo każdy ma swoje racje i każdy chce jak najlepiej dla siebie i zwierzaka.
Fundacje (i na szczęście coraz więcej schronisk) stawiają pewne wymagania przyszłym kocim opiekunom, zawierając je właśnie w tzw. umowach adopcyjnych. Nie trzeba się ich bać! Ale raczej traktować jako przejaw odpowiedzialności i troski o kocich podopiecznych.
By zrozumieć sens takich umów, warto pomyśleć o tym, jak wielką pracę wykonuje się w azylu, by uratować danego kota np. z fatalnych warunków, następnie podreperować zdrowie (co generuje niemałe koszty), utrzymać na co dzień, zaszczepić, odrobaczyć, dobrze karmić, a na dodatek… poświęcić czas na socjalizację i habituację, czyli prowadzić takie działania “wychowawcze”, dzięki którym kot u ciebie w domu będzie zachowywał się poprawnie i bez lęku.
Umowa Adopcyjna to zawsze “plus”, który nie powinien nikogo zrażać do danej placówki pomocowej. Potencjalny opiekun z fachowym wolontariuszem na pewno znajdzie wspólny język, a pomoc kotu stanie się wspólnym priorytetem.
Adopcyjne kocie źródła
Azyl, schronisko, dom tymczasowy. To nie jedyne “kocie źródła”. Kolejnym miejscem, gdzie można znaleźć zwierzę do adopcji to… lecznica weterynaryjna. Zwierzak został tu przyniesiony po jakiejś interwencji, przychodnia zdecydowała się pomóc poprzez przetrzymanie zwierzaka znalezionego w przysłowiowym rowie…
Adoptując z lecznicy mamy dużą szansę na podleczone, odrobaczone, zaszczepione już zwierzątko. Warto pamiętać, że im dłużej kot przebywa w gabinetowej klatce, tym więcej może wymagać pracy socjalizacyjnej i habituacyjnej w nowym domu. W przypadku młodych kotów nie stanowi to jednak większego problemu. Im wcześniej zaczniemy z takim zwierzakiem pracować, tym łatwiej będzie zbudować silną i poprawną relację.
Dłuższej pracy może wymagać kot, którego np. ktoś przyniósł do eutanazji, lecznica nie wyraziła zgody na zabieg ze względu na brak przesłanek medycznych i zdecydowała się poszukać mu nowego domu (regulując wcześniej kwestię własności zwierzęcia z poprzednim właścicielem, który musi zrzec się formalnie zwierzaka!).
Kot czeka zatem w lecznicy na nowego opiekuna, który zrozumie jego trudną stresującą sytuację, w której futrzak z ciepłego (dotychczas) domu trafia do lecznicowej… klatki. Uszedł co prawda z życiem, stresu mu jednak życie nie oszczędziło. Nie pomijajmy zatem takich “starszaków”, gdy analizujemy, jakiemu kotu chcemy dać dom. Dorosły kot też może zostać przyjacielem na zawsze!
A zatem… schronisko, fundacja, dom tymczasowy czy lecznica?
Te miejsca, w których możemy zwierzę odwiedzić i poznać, wydają się najbezpieczniejsze do rozpoczęcia procesu adopcyjnego. Najczęściej pracownicy tych instytucji znają koty, które mają pod swoją opieką i są w stanie dość dobrze doradzić potencjalnemu przyszłemu domowi.
Zgadza się – takie koty nie mają rodowodu, ale nie są mniej warte miłości i opieki niż koty rasowe. Jasne jest także, że i wśród fundacji czy schronisk, zdarzą się takie postępujące wbrew regułom, dobrym obyczajom, pełne błędów czy niedociągnięć. Dlatego zawsze – sprawdzaj, pytaj, szukaj pomocy i wsparcia, ufaj intuicji.
A może boisz się wizyty w takim “kocim przytułku”? Masz swoje obawy i lęki? Skorzystaj wówczas z ogłoszeń online danej placówki, wybierz potencjalne zwierzę i umów się na wizytę zapoznawczą tylko z tym kotem (czasem będzie to możliwe) lub sam-na-sam z wolontariuszem. Rozluźniony lepiej poradzisz sobie ze stresem czy nadmiarem współczucia, które ogarnia wielu z nas, gdy dotykamy kociego nieszczęścia z bliska.
Warto pamiętać, że adopcja, której planujemy dokonać to wielka zmiana dla tego danego zwierzaka i… ona jest wystarczająca. Nie ma sensu poddawać się wyrzutom sumienia, że nie pomogło się “tylu innym kotom”. Zmieńmy życie jednego z nich na dobre, to naprawdę wystarczająco piękny gest.
Ogłoszenie ogłoszeniu nierówne
Internetowa strona schroniska, prezentująca koty oczekujące na dom, czy też ogłoszenia adopcyjne fundacji to kolejna opcja znalezienia kociego przyjaciela. Takie ogłoszenia, w przeciwieństwie do tych niebezpiecznych (o których poniżej), mogą być bardzo pomocne w procesie adopcyjnym.
Za ich sprawą zwierzaki mają znaleźć nowy dom za darmo. To kluczowa informacja i szansa na rozróżnienie, czy osoba oferująca zwierzaka chce na nim zarabiać, czy też ma czyste intencje dotyczące pomocy potrzebującemu kotu.
Oczywiście, zawsze należy zachować ostrożność, dokładnie czytać ogłoszenie, być bardzo uważnym i sprawdzać faktyczne źródło pochodzenia kota, a nie tylko autora ogłoszenia. Fundacje czy domy tymczasowe traktują Internet jako narzędzie do zwiększania szans swoich kotów na znalezienie domu, nie stosują jednak tricków sprzedażowych, a na zwierzętach nie chcą zarabiać.
Kto zatem chce?
Ogłoszenie ogłoszeniu nierówne oznacza w naszym mniemaniu konieczność zwrócenia uwagi na masę internetowych ofert, które tylko pozornie są wyrazem troski i wyrazem poszukiwania nowego domu dla bezdomnego zwierzaka.
Nierzadko wszak nieuczciwy właściciel rozmnożonej nielegalnie kocicy, jej kocięta faktycznie chce “oddać za darmo”, a za opłatą (obowiązkową) dołączy zestaw miseczek i posłań… Nie, rodowodu w tej cenie nie doda, bo zwierzak go przecież nie posiada, a kupujący “przecież nie potrzebuje, prawda… ?”
Coś tu nie gra? Racja. W dalszej części artykułu, sprawdzimy co.
Kot rasowy – czy adopcja jest możliwa?
Rasowy = rodowodowy. To już wiemy. Decydujesz się na przygarnięcie, ale… co zrobić – podoba Ci się kot o danym typie urody. Fakt, nie zależy Ci na rodowodzie, chcesz jednak, aby zwierzę wyglądało tak, a nie inaczej…?
Po pierwsze daj sobie kilka dni. Sprawdź, jakie są Twoje potrzeby względem wyglądu zwierzaka; przemyśl, dlaczego takie właśnie są i … działaj zgodnie z własnym sumieniem i gustem.
Tak długo, jak swoimi wyborami nie krzywdzimy innych, mamy do nich pełne prawo.
Wyjść jest kilka. Pierwsze: ogłoszenia w internecie. Ale tylko fundacyjne, schroniskowe. Warto przejrzeć zdjęcia kotów czekających na dom w kocich domach tymczasowych.
Można też odwiedzić schronisko lub azyl, dzwoniąc wcześniej i pytając o dany typ kota. Bo… koty nierasowe, tzw. rasy europejskiej potrafią być bardzo zróżnicowane i wyglądem przypominać Twoją ulubioną rasę.
Druga droga to adopcja takiego kota od znajomych, którzy z jakiegoś powodu chcą/muszą rozstać się ze swoim pupilem. Nie czarujmy się, że takie sytuację nie mają miejsca. Nie dajmy się też zwieść fanatycznej poprawności i nie oceniajmy ludzi oddających przyjaciela po latach tylko po pozorach.
W ramach kampanii #AdopcjaNaZawsze przyglądaliśmy się powodom zwrotów kotów, a w akcji #KochamNiePorzucam powodom porzuceń właśnie i sposobom ich zapobiegania.
Według nas, lepiej jest znaleźć każdemu kotu, w tym rasowemu przyjacielowi, nowy dom, niż porzucić go przy ruchliwej ulicy.
Bywa, że znajdziemy ogłoszenie dotyczące takiego “rasowca” w Internecie. Autora nie znamy, kot nam się podoba, jesteśmy gotowi pomóc ogłaszającej go rodzinie w kłopocie i przyjąć ich przyjaciela pod swój dach. Kwestią etyczną pozostaje wówczas opłata, jakiej czasami żądają rozstający się ze swoim przyjacielem (?) ludzie.
Ot, kolejna moralna kwestia do rozstrzygnięcia we własnym sumieniu, a nie w artykule w Internecie…
Kot rasowy – jak kupić legalnie i etycznie?
Jeżeli jednak zdecydujesz się na kupno kota rasowego, pamiętaj o kilku ważnych sprawach: kupuj koty tylko z profesjonalnej, zarejestrowanej, poleconej, sprawdzonej na wylot, rzetelnej hodowli, posiadającej pełną formalną dokumentację zwierząt.
Jeżeli zwierzę nie ma rodowodu lub jeżeli jesteś namawiany do kupna bez niego (“Pani Kierowniczko, obniżymy cenę…!”) zawsze powinno to wzbudzić Twój niepokój i być okazją do rozmowy z hodowcą, jaki jest faktyczny powód braku tego dokumentu. Warto być bardzo uważnym i sprawdzać hodowlę po wielokroć, nierzadko bowiem zdarza się, że zarejestrowana w danym związku hodowla, nie wywiązuje się ze swoich obowiązków prawnych.
Hodowca może być dobry albo zły.
O czym jeszcze należy pamiętać? Zawsze odwiedź hodowlę osobiście! Nie kupuj kota “zdalnie” lub dzięki uprzejmości znajomych, którzy “Ci go podwiozą, bo mają akurat po drodze…”.
Handel zwierzętami POZA miejscem ich chowu/hodowli jest nielegalny. Jeżeli ktoś odmawia ci możliwości zobaczenia zwierząt (zarówno tych do kupna, jak i matki lub ojca), na 100% ma coś do ukrycia. Dobry hodowca nie wstydzi się ani swojej przestrzeni, ani swoich kotów. Chętnie pokaże Ci swój dom, ukochane miejsca zwierzaków; rzeczy, które lubią; zabawy, które znają; karmę, którą jedzą; kuwety, z których korzystają; wyniki badań.
Prawdziwemu hodowcy zależeć powinno na tym, aby poznać potencjalny nowy dom swojego zwierzaka, czyli Ciebie. Uczciwy hodowca chce, by jego kociaki trafiały tylko w odpowiednie ręce, bo nie są dla niego tylko okazją do zarobku, lecz są przez niego traktowane jak członkowie rodziny!
Będąc w hodowli na wizycie, pamiętaj że – jeśli tylko stan zdrowia pozwala – możesz zobaczyć rodziców swojego potencjalnego kota, porozmawiać z hodowcą o wyborze najlepszego dla ciebie kociego maluszka, a jeżeli chodzi o koty starsze – dopytać dlaczego wcześniej nie zostały sprzedane, itd.
Nie bój się pytać! Masz do tego prawo!
Gdy wybierasz nowy telewizor, zadajesz wszak mnóstwo pytań sprzedawcy w markecie, a on ma obowiązek odpowiedzieć. Sięgając po warzywa na targu, nierzadko pytasz, skąd pochodzą i czy były “pryskane”…
W przypadku – jakby nie patrzeć – handlu zwierzętami – nie możemy mieć mniejszych wymagań niż od sprzedawców owoców czy samochodów. Co więcej – powinniśmy być bardziej wymagający, bo podmiotem sprzedaży jest żywa, czująca istota, a nie kawałek zieleniny (z całym szacunkiem do sałaty i ziemniaka, czy kawałka metalu i plastiku!)
O czym jeszcze nie wolno zapominać?
Kocięta powinny być przy matce do 12 tygodnia życia, nie przyczyniaj się do wcześniejszego odłączenia dziecka od kotki, naciskając na hodowcę. Hodowco! Nie poddawaj się presji kupującego i pilnuj tych ważnych rozwojowo tygodni wspólnoty mama-dziecko.
Co jeszcze charakteryzuje dobrego hodowcę? Otwartość! Rzetelny, kochający zwierzaki hodowca, nie unika kontaktu z człowiekiem (można zawsze do niego zadzwonić zwrócić się o poradę, czy pomoc), kształci się, uczęszczając na kursy dot. kociego zdrowia i zachowania, poszerza swoją wiedzę; jest serdecznym opiekunem, a nie tylko handlarzem.
Bazarek, giełda, targ… czyli odnogi pseudohodowli
Dlaczego nie polecacie kupna kota na bazarku przy ulicy? Czy to nie dobry sposób, aby uratować takiego biednego malucha? Chyba lepiej żeby był ze mną, niż z tym podłym człowiekiem, który go trzyma w brudnym koszu na grzyby…
Z tego samego powodu, z którego odradzamy wam zakup kotów w ciemno przez Internet! Niczym zdarta płyta będziemy przypominać: handel zwierzętami poza miejscem ich hodowli/chowu jest zakazany.
Jest to niebezpieczne zarówno dla kupującego, jak i samego zwierzęcia. Prawdopodobieństwo, że kot z bazaru ma prawdziwy rodowód, czy legalną metrykę jest równe… zeru. Na takich targach ma często miejsce sprzedaż zwierząt, pochodzących z tzw. pseudo hodowli.
Pseudohodowle
Pseudohodowla (wymieniona w tabeli powyżej i zaznaczona na czerwono!) to miejsce, które żerując na naiwności przyszłych opiekunów, rozmnaża zwierzęta niezgodnie z procedurami: zwierzęta nie posiadają dokumentacji, traktowane są przedmiotowo, są kompletnie zaniedbane, nieodpowiednio leczone, bywa, że nawet nie diagnozowane.
Rozmnażane bywają osobniki chore, nienadające się do rozrodu, z wadami genetycznymi. Karmione czym popadnie, nieszczepione, przebywające w warunkach urągających godności jakiejkolwiek żyjącej istoty. Ze względu na fatalny wygląd mieszkania, w którym żyją i są rozmnażane na co dzień, sprzedawca wywozi je na targ czy bazar i tam liczy na szybką sprzedaż.
Namawia potencjalnego kupca do niskiej ceny, tłumacząc, że “rodowód to wymysł burżujów lub tych, co chcą na wystawach koty pokazywać”. Charakterystyczne dla pseudohodowli jest czysto merkantylne podejście do zwierząt, jako do “maszynek do zarabiania pieniędzy”, a nie jak do czujących istot.
Niehumanitarne traktowanie kotów
W Internecie nie brakuje historii dramatycznych, dzięki którym na światło dzienne wychodzą sprawy niehumanitarnego traktowania kotów, trzymania ich miesiącami w ciasnych klatkach, nieopróżnianie kuwet, karmienie odpadami, brak kontroli zdrowotnej, rozmnażanie zwierząt zbyt blisko spokrewnionych lub chorych.
Fatalne warunki dla kociaków, rozdzielanie kociąt od matek, zbyt duże natężenie zwierząt na niewielkiej powierzchni, nierzadko kończące się bójkami, tragiczna albo żadna wręcz socjalizacja i habituacja najmłodszych zwierząt.
Pierwszymi niepokojącymi sygnałami, które powinien zwrócić Twoją uwagę są:
- niechęć potencjalnego sprzedawcy/pseudohodowcy do zaproszenia Cię do siebie do “hodowli”,
- brak pełnej dokumentacji zwierząt,
- namawianie do kupna tańszego “bo nie na wystawę” kota,
- brak szczepień, odrobaczeń,
- próba wydania zwierzęcia przed ukończeniem przezeń 12 tygodnia życia.
Zwierzęta w pseudohodowli – jak im pomóc?
Jesteś świadkiem takiej historii? Chcesz pomóc? Możesz zgłosić (także anonimowo) odnalezione miejsce do odpowiedniego TOZ’u lub najbliższej organizacji broniącej praw zwierząt.
Tylko kupując (=płacąc), czyli potwierdzając podaż, zwiększamy popyt na takie zwierzaki. Nie zgłaszając nielegalnych miejsc rozrodu i handlu, utrzymujemy ten “biznes” na powierzchni szarej strefy.
“Kupiłem, bo nikt go nie chciał, on tam cierpi, jest schorowany, uratuję chociaż jego…”
Temu serdecznemu wyrazowi troski o zwierzaka przyklaśniemy, bo to prawda, że dany kot czy pies zasługuje na pomoc i ratunek. By jednak wesprzeć zwierzęta, a nie tylko pseudohodowcę swoimi pieniędzmi – można spróbować zaoferować mu inną formę pomocy.
Może zgodzi się na nasze przygarnięcie niechcianego już w “hodowli” kota? Może zamiast pieniędzy, przyjmie dobre słowo i radę, co może zrobić w kryzysowej sytuacji, która go nagle dopadła? Być może za dramatem, który napotykamy, czai się dobry człowiek, który nie sprostał ogarniającym go kłopotom i jedyne wyjście widzi w handlowaniu żywym towarem?
Tylko szczera rozmowa, na którą trzeba się odważyć, może rozwiać wątpliwości i przynieść rozwiązania długofalowe dla więcej niż jednego, zakupionego zwierzaka. Tak, znajdą się też pseudohodowcy, z którymi jakakolwiek rozmowa okaże się bezcelowa.
Jedynym ratunkiem jest wówczas niezwłoczne zgłoszenie danej placówki do odpowiedniej instytucji i podjęcie kroków prawnych. Nawet jeśli brzmi to okrutnie w stosunku do człowieka, to pamiętajmy, że na końcu tego łańcucha jest kot/pies, któremu należy się pomoc.
Pamiętajcie, że często jesteście jedynymi wrażliwymi osobami, które zobaczą jakąś hodowlę, panujące tam warunki i dramat zwierząt. Odpowiedzialność i dbałość o zwierzęta wymaga odwagi. Nie bójmy się zgłaszać takich miejsc odpowiednim organom. Nie bójmy się pomagać zwierzętom!
Więcej o pseudohodowlach na stronach psia-mac.pl, która mimo iż skupiona na ochronie psów, klarownie wyjaśnia mechanizmy znęcania się nad zwierzętami domowymi poprzez ich nieprawidłowy rozród, nielegalną hodowlę i handel poza prawem.
Moje zwierzę – mój wybór?
Adopcja czy kupno…? Dylemat ten, czy jak kto woli wybór, wydaje się dotykać przede wszystkim naszego etycznego podejścia do zwierząt.
Z jednej strony: bezdomnych kotów i psów są w naszym kraju setki tysięcy. Wydaje się oczywistym, że to one w pierwszej kolejności potrzebują pomocy i wsparcia, chociażby poprzez zaoferowanie im kochającego domu.
Z drugiej strony: mamy przecież prawo, by podobał nam się kot w typie danej rasy, czy też szukamy kota bez sierści ze względu na alergię.
Powody naszych decyzji i wyborów mogą być różne, a szacunek do człowieka wymaga od nas szacunku dla jego potrzeb, wartości i wyborów. Tak długo, jak nie krzywdzimy innych, mamy prawo postępować wg własnego sumienia, poczucia etyki i… estetyki też.
Niezaprzeczalnie istotnym wątkiem w opiece nad zwierzętami, jak i w traktowaniu zwierząt bez należytego szacunku, jest ich potężna… dostępność. Związana jednoznacznie z ogromną ich ilością – wydaje się, że za dużą jak na nasze (ludzkie) możliwości finansowe i moralne…
Źródeł problemu upatrujemy w poziomie świadomości na temat zwierzęcych potrzeb (edukacjo, dopomóż!) oraz w braku regulacji na temat obowiązkowych kastracji i czipowania (samo/rządzie, dopomóż!)
A zatem.. adopcja, czy kupno…?
Patrząc globalnie na sytuację zwierząt, adopcja wydaje się wyborem oddziałującym pozytywnie na więcej niż jedną istotę.
Jak to działa?
Gdy mój adoptowany zwierzak zwolni miejsce w domu tymczasowym, wskoczy nań inny potrzebujący. Gdy kupię zwierzę z hodowli, na jego miejsce urodzi się kolejne; równolegle nie zyskuje domu żadne już narodzone bezdomne zwierzę.
W konsekwencji: zwierząt jest coraz więcej, a wolnych domów – coraz mniej. Świat nie jest jednak (na szczęście) czarno-biały i “dwu-wyborowy”.
Warto pamiętać, że nawet jeśli swojego kota kupiliśmy (oby legalnie!) to inne zwierzaki nadal możemy aktywnie wspierać!
Przez adopcję wirtualną (regularne, zadeklarowane wsparcie finansowe dla danego kota pod opieką danej placówki), czy też inną pomoc dla wybranej fundacji czy schroniska. Nic nie stoi na przeszkodzie, by łączyć różne formy opieki i działać na korzyść potrzebujących.
Adopcja to jedna z dróg. Pozostałe? Edukowanie innych w temacie kastracji, czipowania i… pseudohodowli; prowadzenie domu tymczasowego, udostępnianie ogłoszeń zwierząt poszukujących nowych domów… Jest tyle do zrobienia, a każda forma pomocy jest na wagę złota i… życia.
Autorzy tekstu: CatExperts – profesjonaliści dla kotów
JESLI MUSICE ODDAC ZWIERZĘ, NIGDY NIE ODDAWAJCIE KOTA DO SCHRONISKA ANI FUNDACJI!!!!!!!!!!!!!!! KOT CZY PIES UTKNIE TAM NA LATA, JAK NIE NA ZAWSZE!!!!!!!!!!!!!!! WYSTAWCIE ZWIERZĘ NA OLX LUB INNYM PORTALU!!!!!!! LUDZIE NIE BIORĄ ZWIERZĄT ZE SCHRONISK BO NIE CHCE SIĘ IM PRZECHODZIĆ PRZEZ IDIOTYCZNE I DŁUGIE PROCEDURY PRZEZ CO KOTY ZOSTAJĄ TAM LATAMI!!!!!!!!! CIERPIĄ POTEM NA ZABURZENIA PO TAKIM CZASIE W WIĘZIENIU…. WYSTAWCIE KOTA NA OLX, LUDZIE O WIELE CHĘTNIEJ WEZMĄ KOTA OD KOGOŚ Z OLX Z DOMU, NIŻ ZAPCHLONEGO KOTA ZE SCHRONISKA Z ICH PROCEDURAMI!!!!!!!
Mam trzy wspaniałe dachowce: dwa ze schroniska, jednego z fundacji. Za każdym razem podpisywaliśmy umowę adopcyjną, a panie były na wizji lokalnej. Nie ma się czego obawiać jeżeli chce się zwierzętom, które często są po przejściach, stworzyć szczęśliwy, odpowiedzialny dom.
Swietny artykul jak i caly blog. Moje 3 koty sa zwierzaczkami zabranymi z ulicy. Osobiscie polecam taka forme adopcji poniewaz jednym gestem mozna odmienic na plus cale zycie takiego futrzatego miauczydelka 🙂