Vietnam Animal Aid and Rescue. Historia tarnowskiego weterynarza
Cześć, mam na imię Daniel i przede wszystkim chciałbym Was nie zanudzić na śmierć moją historią. Weterynaria była wyborem oczywistym z racji ilości zwierząt w domu.
Od dziecka otoczony byłem wszelkiej maści psami, kotami, rybkami, żółwiami, chomikami, szczurami, świnkami morskimi. Po szkole średniej przyszedł czas na życiowe decyzje, a kolejne 6 wspaniałych lat we Wrocławiu utwierdziło mnie w przekonaniu, że to była jedna z najlepszych.
Po studiach zdecydowałem się wyjechać na wolontariat do Tajlandii. Gdzieś na YouTube możecie jeszcze znaleźć mój filmik pt. 'Dzieci gorszego Doga’ nagrany na potrzeby konkursu: 'Stypendium z Wyboru’. Dzięki wygranej w tym konkursie udało mi się zgromadzić fundusze na wyjazd i nie było już odwrotu.
Prawie 5 miesięcy w Tajlandii zmieniło wiele w moim życiu. Zebrałem ogrom wartościowego, zawodowego doświadczenia a przy okazji zrozumiałem, że psiaki i kociaki w Europie mimo wszystko zaliczają się do tych szczęśliwych, urodzonych w jednym z najlepszych dla nich rejonie Świata.
Po niesamowitej azjatyckiej przygodzie przyszedł czas na zmierzenie się z rzeczywistością i podjęcie regularnej pracy. Padło na Wielką Brytanię w której spędziłem trzy owocne lata 2013-2015. Wspaniali ludzie, świetna opieka medyczna i rewelacyjne doświadczenie trzymały mnie tam przez jakiś czas a gdzieś głęboko rozwijała się tęsknota za Azją w całej jej okazałości.
Brakowało mi temperatur, kuchni, palm, słońca, ludzi, zróżnicowanych kultur i całego tego bogactwa które tylko czeka na odkrycie. W grudniu 2014 wybrałem się na krótki wolontariat do Wietnamu, dołączyłem do nieistniejącej już w tej chwili organizacji VAWO (Vietnam Animal Welfare Organization) i przez dwa tygodnie byłem znowu gdzie chciałem być.
Dni wypełnione były zabiegami kastracji i sterylizacji lokalnych zwierzaków, konsulatacjami i pomocą medyczną, wieczory zarezerwowane były na chłonięcie utęsknionej, ukochanej Azji. Miesiąc później, po powrocie na wyspy decyzja w zasadzie podjęła się sama.
Nie mogłem żyć (w porównianiu do Wietnamu) w poukładanej, czystej, cichej, spokojnej i conieco nudnej Wielkiej Brytanii. Brakowało mi trąbienia na ulicach, jazgotu na lokalnym, wypełnionym kolorami i zapachami (nie zawsze przyjemnymi) targu.
Od maja 2015 mieszkam i pracuję w Wietnamie. Na bazie doświadczenia z poprzedniej organizacji, współzałożyłem VAAR (Vietnam Animal Aid and Rescue).
Pracy jest ogrom ale daje ona codzienną satysfakcję, poczucie spełnienia i utwierdza mnie w przekonaniu, że bycie weterynarzem właśnie tu jest najbardziej potrzebne.
Sytuacja tutaj wymaga daleko idących zmian: w Wietnamie w dalszym ciągu spożywane jest psie i kocie mięso. Szacuje się, że około 5 milionów(!!!) psów jest bestialsko mordowanych co roku poprzez bicie, opalanie, gotowanie, podcinanie gardeł bez żadnego wcześniejszego ogłuszenia.
Psy są notorycznie kradzione z domów i ogrodów ich właścicieli. Większość z nich trafia na ciężarówki, stłoczone po kilkanaście w maleńkich klatkach jedna na drugiej, bez wody, bez jedzenia. Tak upakowana ciężarówka mieści pomiędzy 500 a 1000 psów i wyrusza czasem w 48-godzinną podróż na północ, do Ha Noi, największego ośrodka psich restauracji w Wietnamie. Około 30% psów nie przeżywa transportu.
W Wietnamie nie ma ŻADNYCH regulacji na temat obrony praw zwierząt. Zwierzaki mają mniej więcej tyle praw co krzesło. Za bicie, maltretowane i katowanie zwierząt nie grożą ŻADNE sankcje. Zwierzę jest własnością właściciela, który ma prawo zrobić z nim co mu się podoba.
W Wietnamie występuje wścieklizna. Co roku, od pogryzień ginie około 100 osób. Liczba ta jest najprawdopodobniej mocno zaniżona przez rząd.
Aby zostać weterynarzem wystarczy przesiedzieć parę lat w szkole nie dotykając żywego zwierzęcia przez cały okres trwania studiów. Nasza młoda lokalna, zatrudniona przez nas ’doktor’ nie wiedziała jak zbadać puls u psa po 5 latach studiów…
Wiekszość 'lekarzy’ wybiera drogę dużych zwierząt gdzie sypie się antybiotyki na tony i pobiera za to pensje.
W Wietnamie 'weterynarze’ małych zwierząt NIE UŻYWAJĄ ŻADNYCH ŚRODKÓW PRZECIWBÓLOWYCH. Na porządku dziennym są przeprowadzane zabiegi cesarskiego cięcia, kastracji czy sterylizacji na żywym, nie znieczulonym pacjencie. Na prowincji większość psów i kotów ginie po planowych zabiegach kastracji i sterylizacji w wyniku powikłań, gdyż lokalni 'lekarze’ nie znają podstawowych zasad czystości i aseptyki.
W Wietnamie krowy zabija się poprzez przywiązanie do słupa i uderzanie młotem w głowę tak długo aż zwierzę przestanie się ruszać. Świnie wiąże się i podcina gardło bez ogłuszania.
To wszystko brzmi makabrycznie i pewnie część z Was zastanawia się co ja tu robię. Podczas gdy wszystko napisane powyżej to prawda, jednocześnie: VAAR zajmuje się edukacją wietnamskich weterynarzy.
Pokazujemy jak myć ręce, jak podawać leki, jak badać pacjenta, jak używać leków przeciwbólowych, jak przygotować zwierzaka do czystego, bezbolesnego i bezpiecznego zabiegu, jak troszczyć się i dbać o psiaki i kociaki pod ich opieką, jak przeprowadzać zabiegi o których wcześniej tutaj nie słyszano.
VAAR zajmuje się edukacją lokalnej społeczności. Pokazujemy dzieciom na czym polega relacja między ludźmi i zwierzętami, tłumaczymy jak dbać o zwierzęta, obrazujemy czego potrzebują na podstawie '5 animal freedoms’.
Nasza załoga wyjeżdża na mobilne kliniki na terenie całego Wietnamu realizując programy kastracji, sterylizacji i edukacji lokalnych weterynarzy. Organizacja posiada schronisko, wykorzystywane do celów edukacyjnych, w którym szczęśliwie żyje 17 psów, 18 kotów, dwie kaczki, trzy kurczaki i nasza maskotka- świnia o imieniu Julian.
VAAR mocno angażuje się w prace nad zmianą prawa na rzecz obrony zwierząt i walki ze spożywaniem psiego i kociego mięsa. Jest to niezwykle trudne, pracochłonne i wymagające wielu lat negocjacji zadanie ale wierzymy, że jesteśmy w stanie to zrobić i szczerze mówiąc nie mamy innego wyjścia.
A co najlepsze… VAAR rekrutuje wolontariuszy! Jesli chcecie pomóc, zobaczyć Azję od kuchni, spędzić czas w cudownym miasteczku Hoi An… zapraszamy! Rekrutujemy weterynarzy ale również regularnych wolontariuszy do pomocy przy schronisku.
VAAR działa dzieki dotacjom ludzi którym zależy, którzy chcą pomagać, czyli dzięki Wam.
Żeby dowiedzieć się o nas więcej zapraszamy TU oraz TU.
Dr. Daniel Stawarski MRCVS