NAZYWAM SIĘ
felicja
PRZEBYWAM W
Stowarzyszenie Przytul Sierściucha
Cześć i czołem. Jestem Felicja. Ciotki mówią, że jestem kocim lukrem. Pewnego dnia podwieziono mnie do Urzędu Miasta w Myślenicach i zostawiono z miłymi Paniami. Po kilku godzinach zabrała mnie ciocia do lekarza, bo przez katar ledwo co widziałam i nie mogłam oddychać. Od lekarza trafiłam do Kociego Kąta, do pokoju z innymi chorymi kotami. Tam byłam przez 3,5 miesiąca. Ciągle chora. Jeszcze nie udało mi się zobaczyć innych pokoi. Koty przychodziły i wychodziły do innych pomieszczeń i podobno nawet do domu, a ja ciągle w klatce, ciągle chora. Przychodzili mili ludzie, ale na widok moich zapłakanych oczu nawet nie chcieli mnie przytulić. W końcu ciocia wzięła mnie do domu i mam swój pokój. Ale dalej chora... nie mogę się bawić z innymi kotkami. Lubię piłeczki, każdy rodzaj, miękkie i z dzwoneczkiem. Gram nimi jak szalona, a potem odsypiam, bo znowu biorę antybiotyk. Fuj nie lubię, ale ciocia mówi, że muszę. Oczy kropię co 3 godziny. Też nie lubię, ale podobno też muszę...
PS. Będę wdzięczny, jeśli opowiesz o akcji znajomym. Wtedy moi schroniskowi koledzy może też dostaną prezenty.
Nie wiesz, które produkty wybrać?
Przelej darowiznę, a my wybierzemy za Ciebie: