NAZYWAM SIĘ
leo
PRZEBYWAM W
Stowarzyszenie SOS Koty Mielec
Żyłem sobie na ulicy, pewna pani dbała o to żebym nie chodził głodny. I tak faktycznie było niestety do czasu kiedy mój nosek i oczka zaczęły chorować. Ciężko mi było oddychać i z dnia na dzień czułem się coraz słabszy. Pani postanowiła mnie złapać mimo moich prób ucieczek i poprosiła o pomoc w Pu-Chatce. Zabrali mnie i gdy mnie zobaczyli nazwali mnie kupką nieszczęścia. Porobili różne badania i zmartwili się bardzo kiedy okazało się, że noszę w sobie coś co nie pozwala mi być z innymi kotkami w pokoju - FIV. Bardzo długo siedziałem w klatce, ale ciocie wybudowały dla mnie mały pokoik z dostępem do okna, które uwielbiam i spędzam na nim całe dnie!
PS. Będę wdzięczny, jeśli opowiesz o akcji znajomym. Wtedy moi schroniskowi koledzy może też dostaną prezenty.
Nie wiesz, które produkty wybrać?
Przelej darowiznę jednorazową na ogólną pomoc Bezdomniakom: